11 lipca 2011

"Miłość Peonii" - Lisa See

Miłość Peonii to kolejna powieść Lisy See, po którą sięgnęłam. Czy było warto? Lisa See to amerykańska pisarka chińskiego pochodzenia, patrząc na jej zdjęcie zastanawiamy się, co ta niepozorna blondynka może wiedzieć o chińskiej kulturze, tradycjach i obyczajach. Otóż wie bardzo wiele i stara się z całych sił przekazać to na kartach sowich powieści.

Tytułową bohaterką, a zarazem narratorką powieści jest Peonia, którą poznajemy w dzień jej szesnastych urodzin, na chwilę przed rozpoczynającymi się przygotowaniami do jej zaaranżowanego przez rodziców ślubu. Peonia jest jedynaczką, córką najbogatszego człowieka w mieście, jest piękna, utalentowana i wykształcona. Alabastrowa skóra i idealne lilie jej stóp tylko podkreślają jej wartość jako przyszłej żony. Niestety jest tylko kobietą, bezwartościową istotą, której jedynym przeznaczeniem jest być dobrą i uległą żoną, idealną synową i matką jak największej ilości tak bardzo wartościowych synów. Plany rodziców, a także marzenie Peonii o szczęśliwym zamążpójściu niweluje jednak miłosna choroba, na którą niespodziewanie zapada dziewczyna. Nie pomaga lekarz i jego mikstury, nie pomaga mag i jego uroki, nie pomaga składanie ofiar i liczne rytuały odprawiane przez rodzinę, choroba jest nieprzezwyciężona. Co stanie się z Peonią? Czy odnajdzie upragnioną miłość? O tym dowiecie się sięgając po książkę.

Czytając książki opisujące życie kobiet, czy to w chińskiej, czy arabskiej kulturze, za każdym razem cieszę się i czuję ulgę, że urodziłam się w kraju, gdzie konstytucja daje mi prawo do wolności. Nikt za mnie nie decyduje, sama świadomie podejmuję decyzje dotyczące siebie samej, a to że jestem kobietą nie jest w niczyich oczach uwłaczające i straszne. Cieszę się, że jedynym strachem i bólem jakiego doświadczałam w dzieciństwie były wizyty u dentysty, a nie matka, która chciała skrępować mi stopy łamiąc kości palców, tylko po to, aby w przyszłości otrzymać za mnie większą cenę na rynku potencjalnych żon. Jak tylko o tym myślę (o tym łamaniu, a nie o dentyście), ciarki przechodzą mi po plecach.

Chociaż fabuła nie zwala z nóg i jest dość mozolna, to z racji nieznanych nam obyczajów i chińskich tradycji jest raczej nieprzewidywalna, co nie nudzi, ale wzbudza ciekawość i coraz większe zdziwienie w czytelniku, dlatego polecam.

Ocena: 3 / 6


Wydawnictwo: Świat Książki
Okładka: miękka
Ilość stron: 400

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz