26 września 2011

"Zielona mila" - Stephen King

Kto z nas nie słyszał o Stephenie Kingu? To nazwisko zna chyba każdy, niezależnie od tego czy czyta nałogowo, czy też omija książki szerokim łukiem. Wszak to jeden z najbardziej poczytnych pisarzy na świecie. Jego książki rozeszły się w milionach egzemplarzy, a poszczególne tytuły cieszyły niejednego czytelnika. Sama nie mogę w to uwierzyć, że Zielona mila jest pierwszą książką Kinga, jaką dane mi było przeczytać. Dlaczego tak długo zwlekałam? Bo przecież zwlekałam odkładając z premedytacją jego książki na lepszy moment, inny dzień, odpowiedni nastrój… oj sama nie wiem dlaczego… Być może paraliżowało mnie to jego znamienite nazwisko, nazwisko klasyka gatunku, wszędobylskie peany na jego cześć. No ale stało się, King wreszcie mnie dopadł, a oto co z tego wynikło.
Akcja powieści rozgrywa się w Ameryce lat trzydziestych, podczas Wielkiego Kryzysu, kiedy w państwie szaleje bezrobocie, głód i bieda. Paul Edgecombe jest szefem bloku śmierci w więzieniu stanowym. Na co dzień ma do czynienia z najbardziej niebezpiecznymi przestępcami, którzy mają na sumieniu niejedną zbrodnię, a przed sobą już tylko kilka dni życia, po tym jak sąd skazał ich na karę śmierci na krześle elektrycznym, pieszczotliwie zwanym Starą Iskrówą. Co łączy tych zbrodniarzy oprócz nieczystego sumienia? Każdy z nich przed śmiercią przemierzy tę samą drogę, tak zwaną zieloną milę – wyłożony zielonym linoleum korytarz bloku E. Ale zanim to nastąpi zdążymy poznać niejednego więźnia i o każdym z nich będziemy mięli szanse wyrobić sobie opinię. Niepozorny i łagodny Eduard Dalacroix, porywczy i niebezpieczny William Wharton, czy potulny jak baranek wielkolud John Coffey. Każdy z nich jest inny, każdy ma swoją historię, a przy tym każdy jest na tyle wyrazisty, że nie sposób o nim zapomnieć. Podobnie sprawa wygląda z klawiszami więzienia. Już po kilku stronach mamy swoich ulubieńców, a każdy czytelnik, jak przypuszczam, z całego serca nienawidzi Percego. Wizerunek bloku E zdecydowanie ociepla rezolutna myszka, która zjednuje sobie sympatię więźniów, strażników i czytelników oczywiście też.
Historia Johna Coffey, bo to głównie o niego tu chodzi, przedstawiona jest z perspektywy Paula, który opowiada ją będąc pensjonariuszem domu spokojnej starości. Chociaż Paul jest już zmęczonym i schorowanym staruszkiem, nad wyraz skrupulatnie przedstawia nam swoje wspomnienia, dzięki czemu jesteśmy sobie w stanie wszystko dokładnie zobrazować, zwłaszcza, że Pan King nie szczędzi w opisach.
Jak już wspominałam było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Kinga, a więc trudno mi porównywać Zieloną milę do innych jego książek. Jeśli jednak wziąć pod uwagę tylko Zieloną milę, to uważam, że jest to kawał świetnej lektury. Dowodem na to może być film zrealizowany na jej podstawie, dodam bardzo dobrze zrealizowany, niemalże dokładnie odpowiadający książce, co niezmiernie rzadko się zdarza. Na filmie płakałam jak bóbr rzewnymi łzami, przy książce było nie lepiej, a to w mojej ocenie o czymś jednak świadczy. Podsumowując, Zielona mila to książka od której warto zacząć przygodę z Kingiem, gwarantuję, że się nie zawiedziecie.


Ocena: 6 / 6

Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 416
Okładka: miękka 

Książkę przeczytałam w ramach inicjatywy Rozmawiajmy o książkach!

13 komentarzy:

  1. Karygodne jest to, że ja, fanka Kinga nie czytałam do tej pory jeszcze "Zielonej mili". :) Za to film oglądałam wiele razy, ale z papierową wersją oczywiście też się zapoznam. :) Cieszę się, że Tobie się podobała zwłaszcza, że to Twoja pierwsza lektura autorstwa Kinga. Polecam Ci kolejne! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie będę musiała sięgnąć po kolejne książki Kinga, bo aż wstyd, że na moim koncie tylko Zielona mila.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, kolejna zadowolona czytelniczka :))
    Uważam, że King wychodzi najlepiej na tego typu powieściach, a nie na horrorach, z których jest bardziej znany.
    A adaptacja filmowa jest w zupełności godna swojego literackiego pierwowzoru!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ze swojej strony polecam "cmętarz zwieżąt" - moja ulubiona, a po Zieloną milę muszę kiedyś sięgnąć, bo jeszcze nie miałam okazji przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Za już poluję na inne książki Kinga, Zielona Mila jest geeenialna! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książkę czytałam i bardzo mi się podobała. Za jakiś czas będę musiała przeczytać ją jeszcze raz. Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  7. Z Kingiem mam zamiar się zapoznać:) Jego książki zdobywają tak wysokie oceny, że muszę przeczytać!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. @ Cinnamon - nie mam porównania, bo to moja pierwsza książka Kinga, ale szybko będę musiała to nadrobić:) Zgadzam się, film jest genialny, kto nie oglądał koniecznie musi to nadrobić!

    @ Varia - chętnie się skuszę:)

    @ giffin - zgadzam się, polowanie czas zacząć:)

    @ kasandra - koniecznie, na pewno nie będzie to stracony czas:)

    @ Maruda007 - koniecznie, a gwarantuję to będzie owocna znajomość:)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja przygodę z panem Kingiem też chyba zacznę od tej lektury, więc nie jesteś sama :) Oglądałam film parę razy, więc mam jako takie pojęcie o fabule, ale fantastycznie bedzie móc to przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  10. @ bsz - pocieszyłaś mnie, bo myślałam że zostałam sama na placu boju i tylko mnie King jest obcy, zatem życzę Ci udanej lektury:)

    OdpowiedzUsuń
  11. @ Kornelia - mnie też się podobało:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam "Zieloną milę" :)
    zapraszam na moją małą rozdawajkę :)
    http://konkursyngrodyiinnepodniety.blogspot.com/2011/10/rozdanie-na-miy-poczatek.html

    OdpowiedzUsuń