12 grudnia 2011

"Zapraszam do stołu. Kuchnia Jerzego Knappe"

Dobre, a przy tym pięknie podane jedzenie to  kwintesencja sztuki kulinarnej. Kto z nas nie lubi być dopieszczonym dzięki jedzeniu, poezja smaków racząca nasze podniebienia, to coś, co chyba każdego wprowadzić może w dobry nastrój. Dodatkową satysfakcją może być fakt, jeśli te cudowne specjały jesteśmy w stanie przygotować sami i sami dogodzić sobie i innym. Ale jak tego dokonać, jeśli jesteśmy kulinarnym beztalenciem i przypalamy nawet wodę na herbatę? Jedynym ratunkiem może okazać się dobra książka kucharska.
„Oto książka rarytas, książka rodzynek, książka delicja!” – taką oto zachętę możemy przeczytać na rewersie książki Jerzego Knappe wydanej przez Wydawnictwo Literackie. Czy to rzeczywiście cała prawda o tej książce, o tym za chwilę, na razie skupmy się na osobie autora. Kim jest Jerzy Knappe i co Borys Szyc robi na okładce tej książki? Fani TVN-owskiego serialu „Przepis na życie” zapewne nie będą zdziwieni, zdumienie może jednak wystąpić na twarzach tych, którzy o serialu nie mają bladego pojęcia. Jako, że należę do tej pierwszej grupy (no może nie jestem jakąś super fanką, ale serial lubię) książka nie zdziwiła mnie aż tak bardzo. Podajcie jeden racjonalny powód, dla którego producenci serialu nie mięliby skorzystać z jego popularności i przy okazji zarobić dodatkowych pieniędzy? Książka kucharska z przepisami wykorzystywanymi w serialu może się przecież okazać niezłym kąskiem dla miłośników „Przepisu na życie”.
Rozwiejmy zatem tajemnicę i wtajemniczmy niewtajemniczonych. Autorem książki jest Jerzy Knappe – główny bohater wspomnianego wcześniej serialu, grany przez Borysa Szyca. Oczywiści przypadkowo Jerzy w ostatnim odcinku drugiego sezonu również wydaje swoją książkę (zupełny zbieg okoliczności sprawił, że jest to oczywiście ta sama książka) – reklama bezcenna! Tak jest drogi czytelniku, dobrze Ci się wydaje, do gotowania zachęcać Cię będzie fikcyjna serialowa postać! Książka podzielona jest na osiem tematycznych rozdziałów, w których Jerzy Knappe przedstawia różnorodne przepisy, które jak sam przekonuje „zadowolą podniebienia wielbicieli kuchni wegetariańskiej, kobiet na wiecznej diecie, a nawet dzieci” (s. 9). Próżno w niej szukać bigosu, czy pierogów, poprzeczka jest znacznie wyższa, nie ma wyjścia musimy wznieść się na wyżyny sztuki kulinarnej! Kaczka w rozmarynie ze świeżymi figami i octem balsamicznym, gnocchi szpinakowe, frittata czy ośmiornice to propozycje menu serialowego kucharza. Ale nie jest tak źle, mniej wtajemniczeni mogą zadowolić się sałatką z ziemniaków, zupą serową, czy żeberkami w miodzie. Ponadto książka zawiera mnóstwo zdjęć z serialowego  kadru. Fani na pewno będą usatysfakcjonowani. A czy ja byłam?
Musze przyznać, że mam bardzo mieszane odczucia, serial lubię, ale książka „na siłę” to już lekka przesada, tym bardziej, że do gotowania zachęca przecież fikcyjny bohater, tudzież, jak kto woli, spoglądający z okładki Borys Szyc we własnej osobie. Mnie to niestety nie przekonuje, wręcz przeciwnie,  czuję się dziwnie wiedząc, że tak naprawdę za tą książką stoi sztab ludzi z produkcji serialu, którzy zacierają ręce licząc na zyski ze sprzedaży. Sama książka, jako książka kucharska, jest raczej słaba, przepisy są dość skrajne od tych posiadających wymyślne składniki, których próżno szukać w osiedlowym sklepie, po banalne, dla których nie warto marnować kartki (kanapkę, chyba potrafi zrobić nawet największy laik!). Z przykrością muszę stwierdzić, że książce tej wiele brakuje do miana rarytasu, czy też delicji. Mogę się jednak zgodzić co do rodzynka, bo istotnie jest to rodzynek wśród książek kucharskich, gdzie do gotowania próbuje przekonać Cię ktoś kto nie istnieje i tylko od Ciebie zależy, czy dasz się skusić.



Ocena: 3 / 6


Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 200

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu oraz Portalowi Sztukater.

13 komentarzy:

  1. Ta książka to dla mnie kucie żelaza póki gorące...Próba zarobienia większych pieniędzy na "Przepisie na życie". I tyle...Nie skuszę się raczej chociaż serial podglądałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Słaba ocena i trochę mankamentów, więc na razie się wstrzymam z jej czytaniem.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja z reguły za takimi książkami nie przepadam, więc niezależnie od tego, czy Twoja opinia byłaby taka jak jest, czy bardzo pozytywna - raczej bym się nie skusiła

    OdpowiedzUsuń
  4. Choć książki kucharskie uwielbiam, a serial czasem oglądam, to ta pozycja mnie zupełnie nie przekonuje. Wydaje mi się napisana tylko pod publiczkę, z dobrą reklamą w telewizji i zdjęciem znanego aktora na okładce, który pewnie nawet nie wie jakie przepisy znajdują się w środku. Gdyby jeszcze była o połowę tańsza...

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmmm, ja nie znoszę takich przepisów, do których ciężko dostać składniki. Masakra. A marketing książki faktycznie zniechęcający :/

    OdpowiedzUsuń
  6. @ Ewo - dokładnie, kasa ponad wszystko!

    @ Kasandra - niewiele stracisz:)

    @ Dwojra - rozumiem, nic na siłę:)

    @ Aga - zgadzam się, w tym wypadku aż wieje marketingiem i komercją...szkoda...a dobre książki kucharskie też uwielbiam:)

    @ Avo_lusion - też tego nie lubię, dla mnie przerost formy nad treścią:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dopiero wczoraj czytałam na innym blogu recenzję tej pozycji. I u Ciebie wszystko brzmi tak smakowicie, że nie sposób się na nią nie skusić.

    OdpowiedzUsuń
  8. @ tetiisheri - no nie wiem, czy tak do końca smakowicie, ale dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cóż, nie lubię tego typu literatury, choć wiem, że musi istnieć. Mimo wszystko jednak Pan z okładki każe mi wręcz na nią spojrzeć i się zapoznać xD

    OdpowiedzUsuń
  10. @ Kornelia - to mówisz, że Pan z okładki Cię przekonuje...hmm... w zamyśle marketingowców tak pewnie miało być:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj oj ani za serialem nie przepadam ani w ogóle tego typu książek nie lubię. Dodatkowo niska ocena od ciebie... nie rusze :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie znam serialu, a komercyjne książki mnie nie pociągają. Raczej nie skorzystam.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. @ Jarka - szkoda się zmuszać:)

    @ Cinnamon - nic na siłę:)

    OdpowiedzUsuń