W książkach Jodi Picoult zakochałam się już jakiś czas temu. „W imię miłości” to kolejna i z całą pewnością nie ostatnia powieść Autorki, którą mogę dodać do przeczytanych, a przede wszystkim z czystym sumieniem polecić.
Jak daleko można się posunąć w imię miłości do drugiego człowieka, w imię miłości do dziecka? Ile można znieść i jak bardzo można się zatracić w obronie tych, których się kocha? Joli Picoult w swojej powieści temat miłości przedstawiła bardzo rzetelnie. Bohaterką książki jest Nina Frost – zawodowo zastępca prokuratora prowadząca sprawy dotyczące przemocy wobec dzieci, prywatnie żona Caleba i matka pięcioletniego Nathaniela. Kiedy okazuje się, że Nathaniel padł ofiarą molestowania seksualnego, a wszystkie dowody jako winnego wskazują proboszcza miejscowej parafii, zdruzgotana Nina postanawia zrobić wszystko, aby chronić swoje dziecko przed żmudnym postępowaniem procesowym. Jako prokurator kobieta wie dobrze jaka procedura będzie czekała jej syna, aby sprawiedliwości mogło stać się za dość, a winny został ukarany. Doskonale zdaje sobie sprawę z niedoskonałości amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości i luk w prawie, które w żaden sposób nie chronią ofiar molestowania, jakimi są dzieci. Bijąc się z myślami postanawia za wszelką cenę chronić Nathaniela stawiając dobro syna ponad wszystko. Postanawia postawić na szali karierę zawodową, swoją reputację, jak również rodzinę, której spokój został tak brutalnie naruszony. Ogarnięta wściekłością, rozpaczą i bezsilnością nie oglądając się na nikogo postanawia sama wymierzyć sprawiedliwość, a wszystko to w imię miłości do synka. Do czego posunie się Nina i jakie będą tego konsekwencje, tego nie zdradzę, aby nie psuć Wam przyjemności z czytania.
Powieść Jodi Picoult to 488 stronicowe tomiszcze, które wbrew pozorom czyta się błyskawicznie. Autorka buduje napięcie tak skutecznie, że ani chwili nie mamy czasu się nudzić, dodam więcej, nie mamy czasu nawet zaczerpnąć powietrza, aby na spokojnie przeanalizować sytuację bohaterki. Narracja w książce prowadzona jest dwojako, w większości w trzeciej osobie, wyjątek stanowią akapity, w których narracja staje się pierwszoosobowa, gdzie Autorka oddaje głos bezpośrednio Ninie. Dodatkowo każdy rozdział zapoczątkowany jest krótkimi przemyśleniami Nathaniela. Tego typu narracja nadaje powieści dodatkowy smaczek, sprawiając, że sytuację bohaterki możemy rozstrzygać z dwóch perspektyw, co niemalże czyni z nas ławnika sądu najwyższego, którego głos przyczyni się do dalszego być albo nie być bohaterki.
Jak już wspominałam W imię miłości to nie pierwsza powieść Joli Picoult po jaką sięgnęłam i po raz kolejny się nie zawiodłam. Jednak jeśli liczysz na książkę o łatwej i lekkiej tematyce, to będziesz zawiedziony, sięgając po powieści Picoult trzeba sobie uświadomić, że nic tu nie będzie proste, ani klarowne, a tematyka z pewnością Cię poruszy i na długo zapadnie Ci w pamięć przypominając o sobie za każdym razem, kiedy rzuci Ci się w oczy ciemnowłosy chłopiec w zielonym sweterku na okładce powieści. Polecam!
Ocena: 6 / 6
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Okładka: miękka
Ilość stron: 488
Bardzo lubię styl Picoult i mam nadzieję, że będzie okazja przeczytać tę książkę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Ja mogę się podpisać pod Kasandrą. :D Sama mam kilka książek w kolejce tej autorki, tylko "W imię miłości" brakuje. ;)
OdpowiedzUsuńUważam, że Picoult pisze naprawdę bardzo dobre powieści, ale należy je rozsądnie dawkować - jeżeli przeczyta się, dajmy na to, trzy pod rząd, to niewątpliwie nasz zapał wobec autorki może trochę opaść. Tak było w moim przypadku... Muszę jednak przyznać, że tej książki jeszcze nie czytałam, a chętnie po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Cinnamon zdecydowanie się z Tobą zgadzam, że rozsądne dawkowanie przy książkach Picoult to dobre rozwiązanie :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że człowiek najbardziej poświęca się właśnie dla swoich dzieci, dlatego wybór tematu w przypadku tej książki był bardzo trafiony. Zauważyłam ostatnio, że książki pani Picoult są szalenie popularne, sama właśnie czytam jedną z nich - Deszczową noc - i ciekawa jestem, czy mnie też zachwyci :) Po 100 stronach lektury wiem już z pewnością, że moje wcześniejsze nastawienie do tej autorki było bardzo błędne (ustawiłam ją na półce z autorkami romansideł, sama nie wiem dlaczego)... Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru :)
OdpowiedzUsuńnie miałam przyjemności zapoznać się z twórczością tej autorki. po twojej recenzji mam zamiar to zmienić. zapraszam do siebie http://zaczarowany-swiat-ksiazek.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietna książka! Podziwiam Jodi Picoult za jej twórczość - książki pouczające, wstrząsające i wzruszające.
OdpowiedzUsuń