Po książkę „W sieci strachu” autorstwa Janelle Taylor sięgnęłam ponieważ zaintrygował mnie tytuł. Nazwisko autorki nic mi nie mówiło, ale tytuł zapowiadał dreszczyk emocji, ciarki na plecach i policzki czerwone z emocji. Czy spełniły się moje oczekiwania, o tym za chwilę, wcześniej postaram się przybliżyć Wam fabułę książki.
Trzydziestoletnia Olivia Sedgwick po śmierci ojca, dodam bardzo bogatego ojca, którego tak naprawdę nie znała, otrzymuje spadek w postaci domu i znacznej sumy pieniędzy. Aby formalności mogło stać się za dość musi spełnić jeden warunek – zamieszkać przez miesiąc w odziedziczonym domu. Wiąże się to da Olivi z zupełną zmianą stylu życia, dotąd była robiącą karierę redaktorką poczytnego nowojorskiego magazynu dla pań, jednak zwolnienie z pracy pomaga jej w podjęciu decyzji o przeprowadzce do nadmorskiego miasteczka, gdzie znajduje się zapisany dom. Olivia ukrywa jednak przed światem pewien sekret z przeszłości, jako szesnastoletnia dziewczyna wdała się w wakacyjny romans, który zakończył się ciążą. Bogaty ojciec chcąc uniknąć skandalu starannie zatuszował sprawę wysyłając Olivię do domu dla ciężarnych nastolatek, gdzie spędziła cały okres ciąży, a po porodzie dowiedziała się, że jej dziecko urodziło się martwe. Pomimo upływu lat dziewczyna nie otrząsnęła się z bolesnych wspomnień i przez cały ten czas chowała urazę do ojca. Przeprowadzka do domu nad morzem wydaje się jej być ostatnim okrucieństwem ze strony ojca, ponieważ cała historia rozegrała się właśnie tam. Olivia dociera na miejsce i rozpoczyna się dalszy ciąg fabuły, niestety bardzo przewidywalny ciąg. Dziecko Olivi nie umarło, wręcz przeciwnie, żyje i bardzo dobrze się miewa. Dziewczynka okazuje się być szczęśliwą trzynastolatką mieszkającą z ojcem – nieziemsko przystojnym architektem, na widok którego w Olivi odżywają głęboko skrywane uczucia z przeszłości. Jak potoczą się sprawy? Tego nie zdradzę, podpowiem jedynie, że cały czas coś się dzieje. Jest intryga, jest uczucie, są kłopoty ze zbuntowaną nastolatką, ale wszystko to nie wybiega poza ramy standardu, a czytelnik jest w stanie przewidzieć większość wydarzeń po zaledwie kilku rozdziałach. Jeśli ktoś tak lubi, to będzie zadowolony, ja niestety nie jestem.
Spodziewałam się lektury z dreszczykiem, bo tytuł był bardzo sugestywny. Tymczasem jestem nieco rozczarowana i czuję niedosyt. Książka nie jest zła, nie jest też nudna, ale jest niestety bardzo przewidywalna, co po prostu przynosi rozczarowanie. Mimo wszystko polecam, jako niezobowiązującą lekturę na letnie popołudnie.
Ocena: 3 / 6
Wydawnictwo: AMBER
Okładka: miękka
Ilość stron: 192
Jeśli o mnie chodzi, tytuł jakoś nieszczególnie wywarł na mnie wrażenie, a i szacie graficznej sporo brakuje do doskonałości. Tematyka Odziedziczone domy są przeważnie bardzo tajemnicze, już na samą myśl o nich po plecach przechodzi dreszcz (zwłaszcza gdy są stare). No i samo wspomnienie straty dziecka, które wiąże się z tym budynkiem musiało być straszne.
OdpowiedzUsuńSkoro piszesz, że książka jest przewidywalna, raczej po nią nie sięgnę. Nie lubię tracić czasu czytając coś jeśli z góry wiem jak się skończy. Pozdrawiam :)
Zgadzam się, szata graficzna pozostawia wiele do życzenia, podobnie zresztą jak fabuła... całość daje niestety przeciętny obraz tej książki, a szkoda bo pomysł był ciekawy, niestety wyszło bardzo sztampowo...
OdpowiedzUsuńW literaturze z dreszczykiem wymagam nieprzewidywalności, więc raczej nie będę sobie zajmować czasu tą lekturą.
OdpowiedzUsuńDokładnie Ewo, dreszczyk to podstawa! W tej książce go niestety zabrakło :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, że w książce tak mało dreszczyku i napięcia. Na razie spasuję, ale może kiedyś dam jej szansę:))
OdpowiedzUsuńFaktycznie dość banalna historia z przewidywalnym finałem :) No i architekt musi być koniecznie przystojny, bo inaczej uczucia by nie odżyły :P Może kiedy indziej, narazie mam co czytać, aż za bardzo... :)
OdpowiedzUsuń[kawa-koc-ksiazka.blogspot.com]
A zapowiadało się tak fajnie... Tytuł obiecuje dużo, ale szkoda, że tak nie jest... Może kiedyś...
OdpowiedzUsuńOkładka i tytuł obiecujący, szkoda, że dalej nie jest tak samo. Może kiedyś przeczytam
OdpowiedzUsuńTytuł rzeczywiście intrygujący, jednak sama treść książki niezbyt porywająca... Chyba jednak nie skuszę się na tę książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ogromnym minusem dla mnie są przewidywalne książki, dobrze, że uprzedziłaś:)
OdpowiedzUsuńjak widać ciekawy pomysł na fabułę to jeszcze nie wszystko. szkoda, że historia jest przewidywalna, bo nie lubię czytać czegoś co mnie nie zaskakuje.
OdpowiedzUsuń@Varia mam dokładnie tak samo, zwłaszcza przy książkach, po których oczekuję akcji z dreszczykiem.
OdpowiedzUsuńJeśli książka niczym nie zaskakuje, to od razu mówię nie.Zwroty akcji i nieprzewidywalny ciąg zdarzeń to gwarancja dobrej lektury. Jeśli ta książka tego nie posiada, to sobie daruję.
OdpowiedzUsuńMnie się nie podoba okładka, a skoro piszesz, że treść też nie powala na kolana, to chyba jej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak słabo napisana powieść, gdyż myślałam sądząc po tytule, że będzie to kawał dobrej prozy a tu takie rozczarowanie. No cóż dam sobie spokój.
OdpowiedzUsuń@Cyrysia ja dałam się nabrać właśnie na tytuł, ale niestety zabrakło dreszczyku :(
OdpowiedzUsuń