30 grudnia 2010

"Jedz, módl się i kochaj" - Elizabeth Gilbert

Udało się! Dobrnęłam do końca! A muszę przyznać było ciężko. Mniej więcej co kilka stron miałam ochotę cisnąć książką w ciemny kąt i raz na zawsze o niej zapomnieć. Jednak zwyciężyła moja wola walki i postanowiłam za wszelką cenę dokończyć to co zaczęłam.

"Jedz módl się kochaj, czyli jak pewna kobieta wybrała się do Italii, Indii i Indonezji w poszukiwaniu wszystkiego", między innymi takie zdanie możemy odczytać na rewersie książki. Szkoda tylko, że nikt nie ostrzega, nawiasem mówiąc mógłby to być Minister Zdrowia, że powyższe "dzieło" jest o wszystkim i o niczym, z naciskiem na to drugie i grozi zanudzeniem czytelnika na śmierć.

Ale sama jestem sobie winna, już sama wzmianka o tym, że bohaterka podróżuje po wyżej wymienionych krajach w "poszukiwaniu wszystkiego" powinna dać mi do myślenia i obudzić moją czujność, ale niestety...

I tak brnęłam przez kolejne części książki czytając o zachwytach Italią, gdzie bohaterka-Autorka skupia się głównie na jedzeniu makaronu na przemian z pizzą. Ale dlaczego się dziwię, mógłby ktoś zapytać, wszak pierwszy człon tytułu brzmi JEDZ.

Kolejna cześć, przy której ochota rzucenia książki w kąt pojawiała się najczęściej, nakazuje - MÓDL SIĘ i niestety jest to niekończąca się medytacja, która trwa i trwa, aż do uśpienia czytelnika. Miałam wrażenie, że sama Elizabeth jest umęczona tym medytowaniem, ale stara się na siłę udowodnić całemu światu, że będzie świętsza, niż sam budda.

Na końcu trafiamy do Indonezji, gdzie już tylko czekamy na nieuchronne, wszak tytuł głosi - KOCHAJ.

A miało być tak pięknie, spodziewałam się, że wraz z bohaterką pozwiedzamy ciekawe zakątki Włoch, Indii oraz Indonezji, a tymczasem rozczarowanie. Z pobytu w Italii utkwiła mi w pamięci wizyta w pizzerii, Indie to mury świątyni i wieczna medytacja, a Indonezja to wyspa Bali i tyle.

I kiedy już z trudem dobrnęłam do końca nareszcie mogłam odetchnąć z ulgą i z nieukrywaną radością zwrócić książkę Elizabeth Gilbert w ciemną otchłań bibliotecznych półek.

Ocena: 1 / 6


Wydawnictwo: REBIS
Okładka: miękka
Ilość stron: 488

24 grudnia 2010

"W oczekiwaniu na dziecko" - Heidi E. Murkoff, Arlene Eisenberg, Sandee Hathaway

Świetny poradnik dla przyszłych rodziców. Rozwiewa wiele wątpliwości, porusza nawet, wydawać by się mogło, prozaiczne tematy. Stanowi domową furtkę bezpieczeństwa, kiedy coś Cię niepokoi, ciekawi, zastanawia.
Polecam!

Ocena: 6 / 6


Wydawnictwo: REBIS
Okładka: miękka
Ilość stron: 584

10 grudnia 2010

"Toliny. Wystrzałowe opowieści dla dzieci" - Conn Iggulden

Chodź Synku, opowiem Ci bajkę na dobranoc. A o czym to będzie bajka, za chwilkę się przekonasz...

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, w małej wiosce o zabawnej nazwie Szerłudkowo, mieszkały sobie Toliny - śmieszne skrzydlate stworki. Gdybyś je zobaczył, mógłbyś pomyśleć, że to małe duszki, ale pewnie gdyby usłyszały, że je tak nazywasz, byłyby na Ciebie strasznie oburzone. Bo Toliny, to Toliny - zatwardziałe, sprytne, ciekawe świata i czasami złośliwe stworzenia, dla których duszki to jedynie delikatne i małe słabeusze, które gdy trzeba, usłużą chusteczką lub podadzą poduszkę.

I żyły sobie Tolinki w Szerłudkowie beztrosko, odpoczywając na kwiatkach i obserwując ludzi z daleka, jedynie na co musiały uważać to sowy i lisy. Ty może się ich nie boisz, ale dla Tolinów stanowiły one śmiertelne niebezpieczeństwo, dlatego z całych sił starały się być ostrożne, aby nie spotkać ich na swojej drodze.

Wiesz Synku, z Twoją blond czuprynką jesteś całkiem podobny do jednego małego Tolinka o imieniu Iskrzak, chociaż masz rację, brakuje Ci skrzydełek, no i on był zdecydowanie mniejszy! Ale podobnie jak Ty był ciekawy świata...dlaczego fajerwerki są kolorowe, jakimi ziołami można wyleczyć niektóre choroby i o co chodzi z tym prawem grawitacji...to tylko niektóre zagadki, które starał się rozwiązać, przeżywając przy tym liczne przygody.

Podoba Ci się to opowiadanie, prawda?
Chcesz? Coś Ci pokażę. Podaj mi proszę tę czerwoną książkę. Widzisz jaka ładna okładka? Dotknij, a pod paluszkami poczujesz wypukłość literek i Tolinka zamkniętego w słoiku. Fajne, prawda :)

Zobacz jak zabawnie wyglądają Toliny; to jest Iskrzak, o którym Ci opowiadałam, to Grzebula, to Duszek, a to król Tolinów - nijaki Arcytolin, a tutaj jest mapa całego Szerłudkowa.
Na razie możesz jedynie pooglądać barwne ilustracje, ale nie martw się, gdy nauczysz się czytać będziesz mógł poznać wszystkie przygody Tolinów.

A teraz zamknij oczka i śpij:)

Ocena: 5 / 6


Wydawnictwo: Świat Książki
Okładka: twarda
Ilość stron: 176

7 grudnia 2010

"Córka oficera" - Zina Rohan


"Córka oficera" mile zaskoczyła mnie już od pierwszych stron, bo okazała się być opowieścią o polskiej dziewczynie, której przyszło zmagać się z życiem podczas wojny.

Jednak szybko przyszło rozczarowanie, bo dynamicznie zapowiadająca się akcja kończy się szybciej niż się zaczęła i ucinana jest za każdym razem, kiedy tylko czytelnik ma nadzieję, że wreszcie coś się zacznie dziać.

Z każdą kolejną stroną wzbierało we mnie przekonanie, że cała ta historia jest jakaś taka chaotyczna, tak jakby Autorka miała do opowiedzenia wiele ważnych wydarzeń, ale brakowało jej umiejętności, aby je zespolić. W rezultacie ciekawa opowieść zmienia się w chaotyczny splot wydarzeń, dla których wojna i jej skutki stają się jedynie marnym tłem.

W słowach od Autorki dowiadujemy się, że historia Córki oficera opiera się na prawdziwych wydarzeniach, które spotkały jej przyjaciółkę, ale i tak mnie to nie przekonuje. Dlaczego? Bo jak dla mnie jest tego wszystkiego po prostu za dużo...beztroski obóz harcerski, życie w wileńskim klasztorze, zsyłka na Syberię, praca przy uprawie bawełny, obóz dla uchodźców...i do tego momentu wszystko jako tako trzyma się kupy, ale małżeństwo z bogatym perskim lekarzem, życie w egzotycznym kraju...aż ciśnie mi się na usta pytanie, "co ma symbolizować ten mix"?

Pomimo prawie 600-set stron "druczku maczku" nie udało mi się polubić Marty - tytułowej córki oficera. Owszem współczułam jej, bo wojna odebrała jej możliwość bycia beztroską nastolatką, ale jej zachowanie, momentami pozbawione jakiejkolwiek logiki, a z czasem po prostu egoistyczne, jakoś mnie do niej nie przekonało.

Z ulgą odłożyłam książkę na półkę ciesząc się, że to już koniec całej tej dziwnej, i wydawać by się mogło, nierealnej historii.
Nie polecam, szkoda oczu.

Ocena: 3 / 6


Wydawnictwo: Otwarte
Okładka: miękka
Ilość stron: 536