1 stycznia 2012

"Niezłomny" - Laura Hillenbrand

Gdziekolwiek spojrzał, widział tylko wodę. Wokoło sunęły leniwie rekiny, ocierając się grzbietami o tratwę. Czekały.” (Prolog)
Tymi słowami rozpoczyna się prawdziwa historia człowieka, który przeżył piekło, przezwyciężył niewyobrażalne przeciwności losu i dowiódł, że każdy człowiek może być niezłomnym, jeśli tylko sam tego zapragnie.
Historia Louisa Zamperiniego jest tak niewyobrażalna, zaskakująca, szokująca, straszna, a przy tym fascynująca, że nadal nie mogę uwierzyć, że wydarzyła się naprawdę. Louis urodził się w rodzinie włoskich imigrantów, wraz z rodzicami, bratem i dwiema siostrami mieszkał w małym amerykańskim miasteczku, gdzie był prawdziwą czarną owcą. Złodziejski fach, który sobie umiłował dostarczał mu wiele radości, a mieszkańcom miasteczka, a także rodzinie Louiego wielu zmartwień. Kiedy już wydawało się, że nic i nikt nie jest w stanie wpłynąć na zbuntowanego chłopaka, wtedy do akcji wkroczył Pete – starszy brat Louiego, który widział w swoim bracie idealny materiał na sportowca. Ku usilnym namowom Peta Louie rozpoczął treningi w biegach lekkoatletycznych i zaczął odnosić pierwsze sukcesy. Pete nie pomylił się i wkrótce dzięki mozolnym treningom Louie, jako najmłodszy zawodnik w historii wybiegał sobie miejsce w drużynie olimpijskiej. Po zajęciu siódmego miejsca na olimpiadzie w Niemczech w 1936 roku wróżono mu mistrzostwo za kolejne cztery lata. Plany Louiego pokrzyżowała jednak wojna, chłopak wstąpił do wojska i rozpoczął swoją służbę ku chwale ojczyzny. Zestrzelony nad Pacyfikem wraz z towarzyszami ze swojej załogi przez ponad czterdzieści dni dryfował na tratwie ratunkowej bez wody i jedzenia za to w towarzystwie wygłodniałych rekinów, modląc się każdego dnia o ratunek. Ocalenie z odmętów oceanu rzuciło naszego bohatera wprost w ręce wroga, gdzie w japońskich obozach jenieckich przyszło mu walczyć o życie. 
Historia Louisa Zamperiniego szokuje, a zarazem zachwyca. Louie daje się poznać jako sympatyczny człowiek, który dzięki własnej determinacji, sile woli i ciężkiej pracy może osiągnąć wszystko co tylko sobie zaplanuje. Od pierwszych stron powieści zaskarbił sobie moją sympatię, która ani na chwilę nie osłabła, wręcz przeciwnie, z każdą kolejną przeciwnością losu, która spotykała Louiego lubiłam go coraz bardziej, kibicując mu w jego zmaganiach.
Do napisania książki o Louisie Zamperinim Laura Hillenbrand przygotowywała się przez siedem lat. Jak sama przyznaje życie Louiego stało się jej życiem. Liczne rozmowy z Zamperinim, jego rodziną i przyjaciółmi to tylko kropla w morzu pracy jaką wykonała pisarka: „odnajdywałam jego historię we wspomnieniach olimpijczyków, byłych jeńców oraz lotników, japońskich weteranów, a także rodziny i przyjaciół z kraju, w dziennikach, listach, esejach i telegramach – wielu z nich napisanych przez od dawna nieżyjących ludzi – w dokumentach wojskowych i na niewyraźnych fotografiach, w niepublikowanych wspomnieniach zagrzebanych w szufladach biurek, w stertach pisemnych oświadczeń żołnierzy i materiałów z procesów o zbrodnie wojenne, w zapomnianych dokumentach znajdujących się w archiwach(…)” (Podziękowania, s. 381). Ponadto Autorka wnikliwie przestudiowała budowę samolotów, na których latali amerykańscy lotnicy, nauczyła się obsługiwać celownik bombowy, oraz przestudiowała anatomię człowieka, a nabyta przez nią wiedza i rzetelne przygotowanie dodały książce jeszcze większej wiarygodności.
Na uwagę zasługują również liczne zdjęcia zamieszczone w powieści, a pochodzące z prywatnych zbiorów Zamperiniego i jego przyjaciół. Niemal każdego z bohaterów możemy zobaczyć, co dodatkowo uwiarygodnia tę niesamowitą historię.
Przyznaję, że początkowo miałam mieszane odczucia co do tej książki, tło historyczne powieści nieco mnie przerażało i obawiałam się, że będzie mi ciężko przebrnąć przez tę dość okazałą, jeśli chodzi o gabaryty, lekturę. Na szczęście moje wątpliwości ulotniły się błyskawicznie, a historia Louiego pochłonęła mnie bez reszty. Jestem przekonana, że „Niezłomny” na długo zagości w mojej pamięci, a książkę polecam zarówno czytelniczkom, jak i czytelnikom. Na zakończenie podpisuję się pod słowami „New York” zmieszczonymi na rewersie okładki: „To historia jedna na miliard… Wydaje się stworzona po to, by wszyscy recenzenci mogli użyć wszystkich tych określeń, których na ogół unikają jak ognia: niesamowita, niezapomniana, pasjonująca, mrożąca krew w żyłach, inspirująca.” Gorąco polecam!


Ocena: 6 / 6


Wydawnictwo: Znak
Okładka: twarda w obwolucie
Ilość stron: 440

Za możliwośc przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Znak oraz Portalowi Sztukater.

12 komentarzy:

  1. Recenzja jak zawsze intrygująca, więc z przyjemnością przeczytam tę książkę:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta książka już od bardzo dawna mnie intryguje. Bardzo chciałabym ją przeczytać,zapowiada się wspaniale.

    OdpowiedzUsuń
  3. @ Kasandro - dziękuję, na pewno nie pożałujesz, bo książka naprawdę jest godna uwagi:)

    @ Miravelle - polecam gorąco, z pewnością Ci się spodoba:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Skoro podołałaś tłu historycznemu to i ja pewnie dam radę. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. @ Ewo - spokojnie, nie ma się czego obawiać, tylko brać i czytać:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę wpisać Niezłomnego na listę książek do przeczytania. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wydaje mi się, że jest to książka akurat na moją miarę ;) Lubię książki oparte na faktach. Gdy historia jest szokująca, a jeszcze mogę zobaczyć bohaterów na zdjęciach to zawsze przechodzą mnie wtedy ciarki. Człowiek sobie wtedy myśli, że takie rzeczy to tylko na filmach, a okazuje się, że ktoś naprawdę to przeżył.
    Dodatkowo zawsze podziwiam autorów za pracę jaką wkładają w tego typu dzieła. Zapisuję sobie ten tytuł do mojego "must have na półce" :)

    OdpowiedzUsuń
  8. @ Aga - coś w tym jest, też miałam ciarki jak czytałam co przeszedł ten człowiek. Już nie mogę się doczekać ekranizacji Niezłomnego, do której prawa już zostały zakupione przez jedno studio filmowe.

    OdpowiedzUsuń
  9. Rzut okiem na okładkę i "To nie dla mnie" - pomyślałam. Ale, ale! Narobiłaś mi takiej ochoty, że chętnie przeczytałabym ją już dzisiaj :) Będę mieć ten tytuł na oku!

    OdpowiedzUsuń
  10. Już wcześniej słyszałam o tym tytule i moje uczucia i obawy były podobne do Twoich... znaczy moje nadal są :P Zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. @ giffin - okładka może trochę mylić, mi na pierwszy rzut oka kojarzyła się z książką z gatunku fantasy, tudziesz romansidła dla nastolatek, ale nic bardziej mylnego. Koniecznie przeczytaj:)

    @ Fuzja - obawy znikają po pierwszych trzech stronach, a później jest już tylko kawał dobrej powieści:) Tak więc plecam:)

    OdpowiedzUsuń