Monika Szwaja to autorka pisząca lekkim i prostym językiem, pełnym humoru i pozbawionym niepotrzebnego patosu. Jej lektur się nie czyta, ale połyka w całości.
Tak też było z "Zupą z ryby fugu" zaserwowaną mi przez Autorkę. A tak na marginesie, sprawdziłam, ta ryba w rzeczywistości jest równie brzydka, jak ta na okładce, i wcale się nie dziwię, że jest trująca.
Książka porusza jakże istotny problem dotykający co trzecie małżeństwo w Polsce, a mianowicie problem niepłodności.
Jak bolesna jest niemożność posiadania dziecka, ile bólu i nerwów jest w stanie znieść kobieta chcąca zostać matką, ile miłości, zaufania i wiary musi mieć w sobie mężczyzna marzący o ojcostwie i w końcu, jak silnym instynktem jest macierzyństwo - o tym dowiemy się poznając historię Anity, Cypriana i Mirandy - bohaterów powyższej powieści.
Kobieta chcąca mieć dziecko jest w stanie zrobić wiele, aby móc przytulić do piersi ukochane maleństwo, a co jeśli nie może zajść w ciążę? Nie pomaga leczenie, kolejne próby in vitro nie przynoszą rezultatów, do czego może się posunąć i gdzie kończy się granica prób? Kto tak naprawdę jest matką, ta która urodziła, czy ta która dała dziecku życie?
Mimo, iż temat którego podjęła się Autorka jest trudny, momentami kontrowersyjny - zwłaszcza w naszym kraju, mam tu na myśli metodę in vitro, to jednak uważam, iż świetnie sobie poradziła. Lektura godna polecenia, a temat wart przemyśleń.
Ocena: 5 / 6
Wydawnictwo: Sol
Okładka: miękka
Ilość stron: 352
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz