Towarzysze i Towarzyszki! Zapraszam do teatru! Może nawet przy odrobinie szczęścia uda się Wam zobaczyć jakąś sztukę. Jednak pewniejsze jest, że zostaniecie uraczeni pysznym bigosem i herbatką z prądem w bufecie Pani Amelii, niż "ukulturalnicie" się trochę.
Akcja powieści koncentruje się na teatrze w małej mieścinie, gdzie dzieje się dużo ciekawych rzeczy, jednak mających mało wspólnego ze sztuką przez duże "S". Aktorzy mają na głowie tyle spraw, że brakuje im już czasu na próby, nawet autorytet reżysera Biegalskiego nie jest w stanie na nich podziałać. Priorytet stanowią inne sprawy, kolejki w sklepach, pędzenie bimbru w piwnicach teatru, hodowla ciężarnej maciory o imieniu Małgosia na zapleczu teatru, a nawet antypartyjna działalność konspiracyjna. A nad tym całym rozgardiaszem czuwa dyrektor Jan Zbytek, którego pracownicy niemalże codziennie przyprawiają swoimi pomysłami o palpitacje serca. Na szczęście tuż obok czuwa sekretarka Mariola dzierżąc w ręce ratujące życie krople.
"Mariola..." to książka napisana lekkim językiem i pełna poczucia humoru, która przypadnie do gustu każdemu czytelnikowi. Akcja jest dynamiczna, co rusz wybucha nowa afera, czytelnik nie ma szans, ani czasu się nudzić. Jednak brakowało mi tego czegoś...tego magnetyzmu, który przyciąga i każe czytać, czytać, nie przestawać. Im dalej zagłębiałam się w lekturę, tym bardziej wyczekiwałam końca, ale nie dlatego, że zżerała mnie ciekawość jak się zakończy cała ta historia, ale dlatego, że byłam coraz bardziej zmęczona tym całym teatrem. Gdy odkładałam przeczytaną książkę na półkę towarzyszyła mi ulga, a to raczej nie najlepsze uczucie po skończonej lekturze.
Ocena: 3 / 6
Wydawnictwo: Świat Książki
Okładka: miękka
Ilość stron: 288
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz